Zamiast kwiatów…

Opublikowano Marzec 8, 2017 przez Admin Strony w Aktualności
Bądź-święta

Wierzę, że kobiety z ich witalną dynamiką, liczebną przewagą i potencjałem niespożytej energii same odnajdą swe miejsce w Kościele, czerpiąc moc ze wzoru Matki Bożej i Marii Magdaleny.
Benedykt XVI w wywiadzie z 2 sierpnia 2006 r. dla telewizji ZDF

 

Opowiedziano mi kiedyś żart, znaleziony w internecie. Mężczyzna idzie plażą pogrążony w głębokiej modlitwie. Nagle przemówił głośno: – Panie Boże, spełnij jedno moje życzenie. I nagle usłyszał głos Boga: – Ponieważ zawsze chodziłeś moimi drogami, spełnię twoje życzenie. Mężczyzna poprosił: – Zbuduj dla mnie most przez rzekę. – Twoje życzenie jest bardzo materialistyczne – odpowiedział Bóg. Pomyśl jak wielkich nakładów wymaga takie przedsięwzięcie. Ile betonu, stali. Rzecz jasna, mogę to zrobić, ale trudno znaleźć usprawiedliwienie dla takiej prośby. Może wymyśliłbyś inne życzenie, które bardziej oddałoby mi chwalę. Mężczyzna długo się zastanawiał i w końcu odrzekł:
- Dobrze, Panie Boże, w takim razie chciałbym być w stanie zrozumieć kobiety. Chciałbym, wiedzieć, co one czują w głębi duszy, co myślą, kiedy nie odzywają się do mnie albo, kiedy płaczą. O co tak naprawdę im chodzi, kiedy na moje pytanie: Co ci jest? Odpowiadają: Nic. I chciałbym wiedzieć, jak mogę uczynić kobietę naprawdę szczęśliwą. Po kilku minutach ciszy Bóg odpowiedział: – Chcesz dwa, czy cztery pasy ruchu na tym moście?
Ten żart budzi szczery uśmiech. I rzeczywiście, dotyka miejsc w relacji mężczyzn i kobiet, które są nabrzmiałe od zranień. Jesteśmy inni, różni, i dlatego tak często nie umiemy się porozumieć. Ale czy to rzeczywiście niemożliwe?
Niektórzy mówią o kobiecym geniuszu. O jej wyjątkowości, delikatności, podzielnej uwadze, cierpliwości dla słabszych, chorych. Inni o podstawowym zadaniu kobiety, którym jest zgoda na własną kobiecość, czyli tożsamość. Jeszcze inni mylą rozpoznawanie tej tożsamości z postawami wojujących feministek, które tak głoszą kobiecą wielkość – niedocenianą przez wieki – że chciałyby kobietę ulepić od nowa i najlepiej taką samą, jak mężczyzna.
Kiedy w 1995 r. Jan Paweł II w Liście do Kobiet pisał: „Dziękujemy ci, kobieto, za to, że jesteś kobietą!”, w wielu kobiecych sercach wywołał zrozumiałą radość. Podziękował jej za to, kim jest. Dziś, przy okazji kobiecego święta, spróbujemy to dziękczynienie powtórzyć, patrząc oczami mężczyzny na kilka obrazków z codziennego życia różnych kobiet.

 

Pielęgniarka od najmniejszych

 

Widziałem Cię w szpitalu na Brochowie, schodziłaś z nocnego dyżuru. Miałaś podkrążone oczy i zgarbione plecy. Zmęczone nogi powoli niosły Cię do windy. Ale nie skarżyłaś się. Praca przy noworodkach daje tyle radości. Małe palce chwytają tak ufnie. Brzuszek, gdy jest głodny, daje o sobie natychmiast znać i słychać wtedy przeraźliwy krzyk na całym oddziale. Wtedy wyjmujesz z lodówki mleko ściągnięte przez mamę z piersi, które przechowujecie dla każdego z dzieci i strzykawką podajesz krople pokarmu. Za jakiś czas znowu. Bez końca. Bez skargi. Dziecko przecież musi jeść, nie poradzi sobie samo z niczym.
Ty to wiesz, jesteś kobietą.

 

Zakonnica z ośrodka

 

Spotkałem Cię w domu, w Wierzbicach. Otulona w miękki zakonny habit, schylałaś się nad zakleszczonym w chodnikowej płycie kole od inwalidzkiego wózka. Potem pościeliłaś łóżka, zmieniłaś zmoczone w nocy prześcieradła. Powoli podałaś łyżeczką ciepłą jeszcze herbatę i zlecone przez lekarza tabletki. Wyniosłaś kubły ze śmieciami, pokroiłaś chleb. Brudne stosy ręczników i prześcieradeł zaniosłaś do pralni. Uśmiechałaś się, do wszystkich mijanych dzieci, jakby Twojego ciała nie nękał żaden ból.
Nie poddajesz się bólom, jesteś przecież kobietą.

 

Pomoc w domu dla starszych

 

W trzebnickim Domu Miłosierdzia św. Jadwigi dla starszych i chorych też byłaś. Widziałem Cię w nocy, jak po raz kolejny niosłaś basen tej pani pod oknem. Widziałem, jak nie mogłaś sobie poradzić z jej ciężkim, leżącym ciałem, które nie chciało się poddać i całe przyjęłaś w swoje ramiona, aby ulżyć jej jak najszybciej. Twój kręgosłup po raz kolejny nie pozwolił Ci zasnąć aż do rana.
Nie skarżyłaś się. Równo rozłożyłaś koc na niebieskiej kołdrze. Od okna trochę wieje, mówiłaś, w nocy lepiej mieć coś ciepłego. Pamiętałaś, że to okno jest trochę nieszczelne.
Zawsze pamiętasz, jesteś przecież kobietą.

 

Żona pijącego męża

 

Ciągnęłaś go po podłodze, z kuchni do pokoju, na leżankę. Znów zasnął przy stole. Znów pił. Bałaś się, że jeśli osunie się z krzesła na podłogę, to może rozbić sobie głowę. Gdy przetaszczyłaś go do samego pokoju na rozłożonej na podłodze kołdrze, obudził się i zwyzywał Cię od najgorszych. Cicho, mówiłaś, cicho. Serce Ci pękało na myśl, że obudzi dzieci i znów będą się go bały.
Ciebie zawsze boli dużo mniej niż dzieci. Ty przecież jesteś kobietą.

 

Świecka zakrystianka

 

Widziałem Cię w kościele, wczesnym, sobotnim rankiem. Rozkładałaś ogromny, biały obrus na ołtarzowym stole. Obok stały przygotowane już czyste wazony i leżały naręcza kwiatów. Znowu to pani tu wniosła? Usłyszałaś chrapliwy głos proboszcza. Przecież tyle razy mówiłem, żeby to pani robiła na dworze, bo tu się brudzi. A zresztą, po co tyle kwiatków?
Kolejno ułożyłaś gałązki a wykrochmalony obrus rozpogodził twoją twarz. Prasowałaś go przez dwie godziny, bo zepsuł się osiedlowy magiel.
To nic. Ty wiesz, co robić, gdy coś się psuje. Jesteś przecież kobietą.

 

Moherowy beret

 

Klęczałaś długo, pod samą figurą, z różańcem w ręku. Kolana zdrętwiały i twarda deska ławki przestała być oparciem dla zmęczonego ciała. Gdy do kaplicy weszła grupka szkolnych dzieci, z ciszy wyrwał Cię sceniczny szept jednego z chłopców: Patrzcie, moherowy beret. Opuściłaś głowę i delikatnym ruchem poprawiłaś przekrzywioną czapkę. Różaniec stężał w palcach. Nie potrafiłaś się ruszyć. Resztką sił odwróciłaś głowę i patrząc na nich uśmiechnęłaś się serdecznie. Masz jeszcze tyle do zrobienia.
Dasz radę, jesteś przecież kobietą.

 

Źródło: www.niedziela.pl

Facebook