Międzynarodowy Dzień Modlitwy za Prześladowany Kościół

Opublikowano Listopad 6, 2014 przez Admin Strony w Aktualności, Wydarzenia
syria_690_kopia

Międzynarodowy Dzień Modlitwy za Prześladowany Kościół, jest to dzień globalnego wstawiania się u Boga za Chrześcijanami prześladowanymi na całym świecie. Jego zasadniczym celem, oprócz modlitwy wstawienniczej, jest pobudzenie do działań na rzecz ofiar prześladowań. W tym dniu Chrześcijanie na całym świecie są też zachęcani do modlitwy za prześladowców i za narody, w których prześladowania są wywoływane.

 

Bóg zaprasza nas do przedstawiania Mu naszych próśb oraz do wytrwałości w modlitwie. Prześladowani Chrześcijanie często proszą właśnie o modlitwę, by mogli wytrwać w wierze. W wielu przypadkach możemy tylko się modlić, a jest to przecież najmniejsza rzecz, jaką możemy zrobić.

 

Pomoc Kościołowi w Potrzebie

 

Głównym hasłem Papieskiego Stowarzyszenia Pomocy Kościołowi w Potrzebie jest: pojednanie i solidarność na świecie. Po II wojnie światowej ojciec Werenfriedvan Straaten wykazał się determinacją w realizowaniu z pozoru niemożliwego Dzieła wybaczania i solidarności. Jego wiara w ludzi wyraziła się w spektakularnej akcji humanitarnej niesienia pomocy egzystencjalnej dla Niemców jaką przeprowadził w 1947 roku z sukcesem w Belgii i Holandii.

 

Dzięki jego działalności okupowane przez hitlerowskie Niemcy narody, udzieliły hojnego wsparcia finansowego i DZIEN-SOLIDARNOSCI-Z-KOSCIOLEM-PRZESLADOWANYM-51żywnościowego swoim „wczorajszym” wrogom. To wówczas ojciec Werenfried otrzymał przydomek Ojca Słoniny. W następnych latach ojciec Werenfried zaskakiwał świat coraz to bardziej intrygującymi pomysłami w szerzeniu Ewangelii i służeniu Prawdzie jaką jest Jezus Chrystus. Oto kilka z nich:

 

Tuż po wojnie stworzył kaplice na kółkach, czyli przerobione ciężarówki, w których odprawiano Eucharystię docierając do wiernych pozbawionych miejsc kultu. W 1953 roku powołał do życia tzw. Zakon Budowniczych,który zajmował się odbudowywaniem domów dla uchodźców niemieckich. W ostatnich latach życia ojciec Werenfried zadziwił wszystkich dwoma genialnymi projektami. Pierwszy z nich został zainspirowany osobistą prośbą św. Jana Pawła II do naszej organizacji o podjęcie trudu na rzecz pojednania ekumenicznego z Kościołem prawosławnym. Wówczas to, ojciec Werenfried zaprojektował słynne kościoły-statki pływające po rzekach rosyjskich i docierające do miejscowości, w których nie było ani świątyń, ani żadnych dróg dojazdowych. Drugi projekt miał pełnić posługę reewangelizacyjną w ateistycznych Niemczech. Po całym kraju jeżdżą samochody-konfesjonały zachęcające do sakramentu pokuty.

 

Te spektakularne wizje i ich realizacje do dziś budzące respekt i szacunek na świecie, są dziedzictwem, które spoczywa na kontynuatorach Dzieła tego Geniusza Miłości. A co najważniejsze: Pomoc Kościołowi w Potrzebie zebrała w ciągu ponad sześćdziesięciu lat swojego istnienia blisko dwa miliardy euro, które skrupulatnie przeznaczyła dla zapomnianych chrześcijan, wegetujących na kontynentach Afryki, Azji, czy Ameryki Łacińskiej. Osobnym działem, niemniej istotnym i priorytetowym Pomocy Kościołowi w Potrzebie, stała się troska o narody zniewolone przez dyktaturę sowiecką. Polska otrzymała tej pomocy najwięcej. Po spotkaniu ojca Werenfrieda i kardynała Stefana Wyszyńskiego, do którego doszło w 1957 roku środki finansowe naszej organizacji wspierały siostry, kapłanów i świeckich prześladowanych przez doktrynę socjalistyczną.

 

Módl się za prześladowany Kościół

 

Kiedy prześladowani Chrześcijanie są pytani o to, co można dla nich zrobić, odpowiedź jest zawsze taka sama: „prosimy, módlcie się za nas”. Jedna z wdów po chrześcijańskich liderach, zabitych latem 2008 r. podczas pogromów w indyjskim stanie Orisa, powiedziała: „Utraciłyśmy wszystko za wyjątkiem naszej wiary. Módlcie się, byśmy były silne i wychowały nasze dzieci w wierze, za którą ich ojcowie oddali swe życie”.

 

Napisz do Więźniów

 

Wielu Chrześcijan przebywa dziś w więzieniach nie dlatego, że są przestępcami, ale tylko dlatego, że chcą być wierni Chrystusowi i w pokoju składać o nim świadectwo. Pobyt w więzieniu oznacza dla nich oddzielenie od bliskich i innych Chrześcijan, utratę zdrowia, złe traktowanie ze strony strażników a często i współwięźniów. Wielu z nich cierpi w więzieniach bezimiennie i jedyne, co możemy dla nich zrobić to modlitwa. Czasem jednak znane są nazwiska i adresy więzionych Chrześcijan. Można im wtedy udzielić bardziej wymiernej pomocy, pisząc do nich bądź interweniując w ich sprawie u władz. Listę więźniów oraz wskazówki jak dobrze napisać list można znaleźć na stronie www.gpch.pl

 

 

KOREA PÓŁNOCNA: Ucieczka z piekła na ziemi

KP-Yang

Yang jest północnokoreańską chrześcijanką mieszkającą obecnie w Korei Płd. Wciąż nosi ona na sobie fizyczne i emocjonalne blizny pozostałe po życiu w Korei Płn. i ucieczce do Chin. Koreanki z Północy usiłujące uciec ze swojego kraju są szczególnie zagrożone. Żerują na nich handlarze ludźmi, którzy sprzedają je Chińczykom na żony lub jako prostytutki. Jednak życie w Korei Płn. jest tak potworne, że kobiety takie jak Yang są gotowe podjąć ryzyko.

 

„Mieszkałam w bardzo biednej wiosce w Korei Płn. – opowiadała Yang. – Musieliśmy jeść piasek, o który i tak było bardzo ciężko. Trzeba było wyruszać daleko, by go zdobyć i tylko nielicznym się to udawało. Jadłam też drewno. Pójście do toalety było udręką”.

 

Szacuje się, że w latach 90. XX w. w Korei Płn. w wyniku klęski głodu – której jednak można było uniknąć, gdyby dyktator Kim Dzong Il nie rozbudowywał do monstrualnych rozmiarów swoich sił zbrojnych – zmarło dwa miliony osób. Według Yang w najgorszym okresie w jej wiosce codziennie umierało z głodu 10-11 osób. Na widok tych okropieństw wielu przeżywało załamanie nerwowe.

 

Desperacko pragnąc pomóc swoim dwóm córkom, Yang potajemnie przedostała się do Chin w 1998 r. Chciała zarobić trochę pieniędzy, po czym wrócić do Korei Płn. i zająć się drobnym handlem. Po nieudanym poszukiwaniu pracy wróciła do domu, gdzie uznano ją za zdrajczynię, molestowano i bito. Nawet dzisiaj nie chce wyjawić, kto traktował ją w taki straszny sposób.

 

Zmuszona do ponownej ucieczki, Yang przedostała się do Chin w 2002 r. w nadziei znalezienia pracy. Spotkała tam Koreankę będącą chrześcijanką, która prowadziła niedużą firmę sprzedającą ryż. „Zanim ta kobieta wyszła z domu, modliła się. W pracy… modliła się – opowiadała Yang. – Zapytałam ją, co robi, a ona odpowiedziała, że wierzy w Boga i chodzi do kościoła”.

 

Sprzedawczyni ryżu podzieliła się ewangelią z Yang i ta zawierzyła swoje życie Chrystusowi. Potem wróciła do Korei Płn., gdzie zaczęła handlować makaronem i ryżem, już jako chrześcijanka. W czasie pracy modliła się. „Kobieta pracująca obok mnie zapytała mnie, co robię. Nic jej nie odpowiedziałam – opowiadała Yang. – Niektórzy moi krewni także widzieli, jak się modlę i powiedzieli tej kobiecie, że jestem chrześcijanką, a ona doniosła o tym władzy”.

Władza zabrała Yang na przesłuchanie. Choć nie mogli znaleźć żadnego dowodu na to, że została chrześcijanką, to jednak przez miesiąc bili ją i torturowali. „Biją ludzi łopatą – powiedziała Yang. – Tak postąpili ze mną. Całe moje ciało było posiniaczone”.

 

Gdy została zwolniona, władza wszędzie ją śledziła. W 2003 r. Yang postanowiła wrócić do Chin. Tam jednak została porwana, sprzedana w niewolę i wielokrotnie zgwałcona. „Sprzedano mnie właścicielowi domu towarowego – powiedziała Yang. – Zamknięto mnie w domu, linia telefoniczna była odcięta, a drzwi zamknięte od zewnątrz. Nie mogłam więc uciec. Byłam tam niewolnicą przez miesiąc i trzynaście dni, zanim udało mi się wydostać”.

 

Kłopoty Yang w Chinach nie skończyły się jednak. Nie znała bowiem języka i ogromnie trudno było jej przetrwać. W 2006 r., gdy była w szóstym miesiącu ciąży, postanowiła wraz z przyjaciółką uciec do Korei Płd. Przy pomocy pośredników dotarły w pobliże granicy z Mongolią. Była zima i wszędzie leżał śnieg. Yang i jej przyjaciółka zabłądziły i przez trzy dni nie mogły natrafić na mongolskich żołnierzy ochrony pogranicza. Yang poroniła. Nie miały nic do jedzenia i Yang nie była w stanie nic zrobić, żeby pomóc swojej przyjaciółce, która zaczęła mieć halucynacje.

 

KP-mapa

 

„Wszędzie wokół nas były szkielety i kości. Należały one do uchodźców z Korei Płn. Moja przyjaciółka zaczęła rozdzierać mi ubranie, ponieważ nie dałam jej chleba”. Yang była zrozpaczona, patrząc jak jej przyjaciółka umiera z wyziębienia w trzaskającym mrozie. „Jej serce w końcu przestało bić, ale nigdy nie zapomnę jej oczu” – powiedziała.

 

Minęły kolejne dwa dni, zanim Yang odnalazł mongolski patrol. Miała poważne odmrożenia. Lekarze w Mongolii nie mogli jej pomóc, więc została przewieziona samolotem do Kliniki Koreańskich Sił Powietrznych w Seulu. Lekarz amputował jej palce w lewej stopie. Jej prawa stopa także była uszkodzona.

 

W tym wszystkim, przez co przeszła Yang, wiara w Jezusa Chrystusa była dla niej źródłem nadziei i pozwalała przeć do przodu, a nawet snuć plany, że w przyszłości zostanie misjonarką wśród Koreańczyków z Północy.

 

„Gdy byłam bliska śmierci w Mongolii, modliłam się do Boga o pomoc – powiedziała Yang. – Moje dziecko zmarło. Moja przyjaciółka zmarła, a Bóg nie odpowiedział na moje modlitwy. Byłam rozgoryczona. Lecz Bóg wzmocnił moje serce, bym mogła to zostawić za sobą. Cały czas się o to modliłam. To Bóg mnie ocalił. Teraz jestem wierną chrześcijanką i chcę służyć Bogu jako misjonarka. Uczę się o Bogu i chcę dla Niego żyć”.

 

Gdyby nadarzyła się taka sposobność, Yang chciałaby powrócić do Korei Płn. Od dziesięciu lat nie widziała swoich córek. Pragnie także zanieść swoim rodakom i uchodźcom takim jak ona przesłanie o Bożej miłości – miłości, której doświadczyła w swoim życiu.

 

„Chcę, aby ludzie wiedzieli, że jest niewidzialny Bóg, w którego mamy wierzyć niezależnie od tego, czy mieszkamy w Korei Płn., Chinach, czy w jakimkolwiek innym miejscu na świecie” – powiedziała.

 

„Chcę także powiedzieć światu o tym, jak naprawdę wygląda życie w Korei Płn., że mieszkają tam ludzie tacy jak ja. W tym kraju nie ma wiary w Boga. Na świecie mieszka wielu uchodźców z Korei Płn. Chcę, aby wiedzieli, że przeżyłam. Myślę, że będę brzmieć przekonująco, zachęcając ich, by uwierzyli w Chrystusa”.

 

źródło: The Voice of the Martyrs Kanada

 

 

 

 

Facebook